1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Guz olbrzymiokomórkowy (kolano)
Autor Wiadomość
lucynka 


Dołączyła: 22 Kwi 2013
Posty: 1

 #1  Wysłany: 2013-04-22, 11:39  olbrzymi guz olbrzymiokomórkowy...


Witam, pomyślałam, że opowiem Wam moją historię, która z jdnej strony napawa optymizmem, a z drugiej zasmuca - przynajmniej mnie!
w 2010 wykryto u mnie guza olbrzymiokomórkowego - z którym co śmieszniejsze chodziłam od jakichś 2 lat! cóż - tak to jest kiedy nie trafi się do lekarza który zna się na tym co robi. ja ewidentnie nie trafiłam - tułałam się od lekarza do lekarza z bólem i spuchniętym kolanem i wciąż słyszałam - uwarunkowania genetyczne bo obydwi babcie sa po operacjach stawów kończyn dolnych i endoprotezach. W końcowej fazie nie mogłam już normalnie kucnąc usiąśc po turecku i ból budził mnie w nocy. w lutym 2010 roku przewróciłam sie i kolano na "hama" się zgięło w takim przykucnięciu - tak że coś tam strzeliło i ból nie z tej ziemi! na izbie stwierdzili brak złamania - smarowac maściami i poleżec. po dwóch dniach kolano było wielkości sporej główki kapusty - no to co? dawaj ściągac płyn - przez 2 tyg miałam ściągane 3 razy! potem zabiegi - zginanie kolana na hama łzy w oczach upośledzenie chodzenia - myślałąm że lepsza jest tylko śmierc od takich meczarni. Nie spodziewałąm się tak naprawdę co mnie czeka!

po rozpoczęciu kolejnych zabiegów (trzeci tydz.) w nocy coś strzeliło i ból mnie zerwał. Nast dnia do lekarza - on w usg zrobił dziwną minę... hmmm damy rtg zeby lepiej zobaczyc - ludzie w rtg milczący dali tylko wynik bezpośrednio do lekarza - a ten natychmiast założył mi swoją ortezę na noge i surowo przykazał nie myc sie nic nie rozbic wogole! tylko z rana nast dnia na konsultacje do kliniki do starych leciwych (al znających sie na rzeczy) panów profesorów...

tam wszyscy tez mało rozmowni rozmawiający po łacinie i wyprosili z gabinetu kazali czekac. Nie bylo gdzie usiąśc wiec stałam na korytarzu... jak to zobaczyli staruszek profesor podbiegł do mnie i z krzykiem co ja robie? czemu stoję? przecież ta noga w każdej chwili może się złamac...!J A WIELKIE OCZY NA NIEGO - ale czemu? a on zwyczajnie, w krzyku na głos - przecież tam jest guz a nie ma wcale kości!
Nogi się pode mną ugięły, myślaąłm że zemdleję... od razu uderzyłam w płacz. - nie uwierzycie, ale tego samego dnia za jakieś 15 minut miałam biopsję na otwartym kolanie w gab. zabiegowym o zgrozo - ból wielki, a strach jeszcze większy!

po tyg diagnoza - GUZ OLBRZYMIOKOMÓRKOWY. Potem batalia żeby dostac łóżko i zrobic operację! śmieszne polskie realia - w moim stawie nie było już kości - była zapałka jak to określił profesor. w skrócie powiem, że operację miałam w wielki piątek w wielką niedzielę pierwszą zmianę opatrunku - nigdy nie zapomnę tego horroru, bólu i strachu. Opieszałości i beztroski lekarzy również. Dywagowali czy dac endoprotezę, cementem zalac czy co? Jestem wdzięczna Bogu że trafiłąm na takiego lekarza który uparł się że jestem młoda na co cement albo andoproteza?! i tak stanęło na przeszczepach własnych - wycięli mi strzałkę i częśc biodra -jestem pocięta jak szyneczka, ale chyba to lepiej niż amputacja bądź żelastwo w kolanie...

teraz jestem 3 lata po operacji - kolano zgina się na 120 stopni0 - tylko dzięki temu że już dwa razy od operacji się przewróciłam i złamałam rzepkę więc zakrez zginania jest większy - tak mogłabym liczyc na marne 90 stopni.
Cóż po operacji rok rehabilitacji chodzenia o 2 kulach i w ortezie. Dłuuuuga droga ale warto aby zachowac nogę.

Czytam wasze wpisy i dziwię się tym którzy decydują sie na lek zamiast operacji - przecież logicznym jest, że guz się nie cofnie, nie zmaleje - jedynie w optymistycznej wersji zahamujecie jego rozwój i wzrost - ale potem nie wiadomo. Zawsze będzie ta myśl że on tam siedzi! Ja też bałam się potem wznowy, ale póki co jest ok - pozostały blizny i ten cholerny ból! kolano boli - ale to wina tego że przez tego guza dziada jak wy go nazywacie na forum - degradacji uległa chrząstka pod rzepką i teraz tylko kwestia czasu kiedy się zdecyduję na plastykę rzepki....
Pozdrawiam was ludziska i nie dajcie się na tyle ile możecie... bo cóż nam pozostaje?
_________________
lucynka
 
betsi 



Dołączyła: 03 Sty 2013
Posty: 1068
Pomogła: 107 razy

 #2  Wysłany: 2013-04-22, 13:44  


włos się jeży na głowie :roll: jaka ta nasza służba zdrowia :--: ale dobrze,że teraz jest dobrze :-D trzymaj się!
 
drake32 


Dołączył: 24 Maj 2013
Posty: 2

 #3  Wysłany: 2013-05-25, 06:56  


:shock: makabryczna historia. Bardzo mi przykro, że musiałaś przejść przez takie cierpienia fizyczne i psychiczne tylko przez brak kompetencji lekarzy. Wiele się mówi, że nasza służba zdrowia to chory system, zły nfz, złe plany ministerstwa zdrowia. A moim zdaniem w 70%, dolegliwością naszej służby zdrowia są sami lekarze. Ty niestety jesteś tego przykładem i zapewne nie jesteś odosobniona. Głęboko wierzę, że Twoje największe problemy już się skończyły i więcej nie powrócą. Wszystkiego dobrego 3maj się :)
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group